top of page
Dawno temu, kiedy na niebie nie było jeszcze gwiazd, w głębi afrykańskiego lądu żyła pewna dziewczyna.Była to najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziano, o bujnych włosach i błyszczących oczach, a na imię jej było Ige.A była ona nie tylko piękna, ale i bardzo dobra. Umiała zauważyć każde cierpienie i zawsze przychodziła z pomocą tym, którzy jej potrzebowali, zarówno ludziom, jak i zwierzętom.Ige miała jednak pewne zmartwienie. Smuciły ją bezksiężycowe noce w Afryce, które były tak ciemne, że ludzie błądzili po dżungli, szukając drogi do domu, a zwierzęta nie mogły trafić do wodopoju.
Pewnego dnia postanowiła coś z tym wreszcie zrobić.Niewiele myśląc, pobiegła na pustynię i zaczęła błagać słońce: Słońce wielkie, słońce wspaniałeproszę, podziel się swoim blaskiem z bezksiężycową, ciemną nocą!Ale słońce było nieubłagane. Wcale nie słuchało prośby dziewczyny, tylko dalej dumnie płynęło po niebie.
Wtedy Ige zaczekała na noc i zwróciła się z prośbą do bladego księżyca:Księżycu drogi, księżycu dostojnyproszę, przychodź do nas każdej nocy i nie zostawiaj nas nigdy bez swojego światła!Wydawało jej się, że księżyc pokiwał na zgodę swoją okrągłą głową. No i pojawiał się łaskawie na niebie przez następne kilka nocy. Jednak każdej z nich stawał się coraz mniejszy i mniejszy, aż wreszcie znowu zniknął i nastała ciemna noc.
Ige posmutniała, usiadła przed swoją chatką i zaczęła głęboko rozmyślać. Siedziała tak i rozmyślała przez trzy dni, za to czwartego zerwała się i zwołała do siebie wszystkich ludzi i zwierzęta:- Mam pomysł! Przynieście mi dużo, jak najwięcej, suchego drzewa i suchych traw! - powiedziała.Tak więc ludzie zaczęli znosić suche gałęzie, słonie nawet całe pnie drzew, a małpki- małe gałązki i suche liście. Ige zaś układała wszystko w wielki stos.Kiedy stos był już tak wysoki, jak najwyższa palma, Ige usiadła na macie i zabrała się za rozniecanie ognia. Wzięła do rąk dwa kawałki drewna i zaczęła pocierać jednym o drugi.
Aż wreszcie drewienka zaiskrzyły i zapłonęły słabym płomyczkiem. Płomyczek zajął suche trawy ułożone wokół stosu i przerodził się w ogieniek. Ogieniek zwinnie przeskoczył na suche gałęzie i po chwili płonął już cały stos. A że był to wielki stos, jego blask uniósł się nad pustynią, stepami, lasami i wioskami.
Tej nocy nikt nie zabłądził w dżungli, a zwierzęta z łatwością znalazły drogę do wodopoju.
Jednak płomień w zawrotnym tempie pożerał suche drewno i stos zaczął przygasać. A przy ciemniejącym stosie siedziała smutna Ige rozmyślając:
- Cóż z tego, że jednej nocy udało mi się rozjaśnić mroki? Stos przygasa i za chwilę zostaną z niego tylko zgliszcza. Nie zdołam utrzymać płomieni. Nigdy nie uda się nagromadzić takiego zapasu drzewa, żeby starczyło na wszystkie bezksiężycowe noce.
Ige spojrzała z rozpaczą na rozpościerające się ponad jej głową czarne niebo i zawołała żałośnie:
Niebo wielkie i nieprzeniknione,
rozjaśnij proszę swoją straszną ciemność!
Po czym w ostatnim rozpaczliwym geście zagarnęła rękami żarzący się jeszcze popiół i rzuciła go wysoko, pod samą kopułę nieba.
Wtedy stała się rzecz niesłychana.Popiół uniósł się wysoko, wysoko i jeszcze wyżej. Drobne iskierki rozsypały się po całym nocnym niebie, rozjaśniając je swoim światłem i zostały już tam na zawsze, ku wielkiej radości Ige i wszystkich mieszkańców afrykańskiego lądu.A ludzie nazwali je później gwiazdami.
Opracowanie własne na podstawie baśni "Dziewczyna i Gwiazdy" Marii Kruger ze zbiorku "Dar Rzeki Fly"
bottom of page