Słowa kluczowe: góra, głosy, kamienny posąg
Wszystkie najważniejsze życiowe podróże biorą się z tęsknoty za czymś więcej, niż tak zwane zwyczajne życie. Ponieważ bowiem nie ma zwykłych ludzi, zwyczajnie życie nie może nikogo zadowalać.
Nawet piękna Parysada, która zdawać by się mogło, miała wszystko, zatęskniła. Za czym? Za trzema cudami. Nie można się jej dziwić, bo jak tu żyć bez Strugi Złotosmugi , Dębu Samograja czy Ptaka Bulbulezara, który "ludzkim głosem gada, bajki opowiada"?
Tęskniła tak, że miejsca sobie znaleźć nie mogła, aż wreszcie zlitowali się nad nią bracia i postanowili cuda te dla niej zdobyć. Jednak ani starszy, ani młodszy z wyprawy nie powrócił. Podobnie jak tysiące ich poprzedników, utknęli na zboczach Góry Cmentarnicy, w zimne głazy przemienieni. Co ich na zboczu strasznej góry spotkało?
Ano Szept i Wrzask straszył Bachmana śmiercią, Dech Martwy i Dech Trupi plecy mu owiewał.
Szepty i Wrzaski kazały mu uciekać, strzec się pogoni i niechybnej śmierci. Trzaski w stawach kościstych rąk tuż za jego plecami stworzyły iluzję, że już go dosięgają, zaraz go dotkną, pochwycą. I chociaż były to tylko dźwięki i głosy pozbawione kształtu i materii, chociaż nic realnego mu nie zagrażało, nic na prawdę dotknąć nie mogło, popełnił jeden błąd, który go zgubił. Głosów posłuchał. Uwierzył w nie. Dał się oszukać i przestraszyć, a w tym strachu zapomniał o swojej drodze. Obrócił się za siebie i natychmiast w martwy głaz zamienił, na szczyt góry nie docierając.
Młodszy brat, nauczony doświadczeniem starszego, wyruszył uzbrojony w całą możliwą odwagę. Kpił sobie z Głosów i Odgłosów, żartował z hałasów. Ale one, przebiegłe, zaczęły przenikać jego myśli i po kolei te najstraszniejsze realizować. Atakowały biednego Perwica tym, czego bał się najbardziej. Straszyły wściekłym psem, świstem strzelby i stukotem motyki grób dla niego kopiącej. Wreszcie dźwiękiem skały toczącej się z wielkiej góry, dudniącej, miażdżącej wszystko po drodze z niepowstrzymaną siłą tuż za jego plecami, wystraszyły go na tyle, że poddał się i w lęku o własne życie, odwrócił.
Jak Wrzaski i Szepty, jak Dechy Martwe, głosy i Odgłosy, wdziera się w ludzkie ucho hałas. Wpycha się szczelinami do mojego domu, przestrzega, krytykuje, radzi. Przekonuje, co jest moim zadaniem, powinnością, obowiązkiem. Dyktuje co wolno, a czego nie. Straszy katastrofą, kryzysem, śmiercią. Wszystko po to, aby odwrócić moją uwagę od życia, własnej ścieżki, drogi w górę.
Przechytrzyła te głosy mądra Parysada. Żeby się na nie narażać, po prostu je wyłączyła. Odcięła się. Waty w uszy napchała. I chociaż Skowyty i Jazgoty dwoiły się i troiły, żeby ją z drogi zawrócić, nie udało im się. Ona ich po prostu nie słyszała.
Oto, czego mnie nauczyła.
Nie słuchaj głosów, które cię napawają lękiem. To tylko głosy, mary, zjawy, fantomy, iluzje. Wyłącz je, odetnij się. Czy pochodzą ze szklanego ekranu, czy twojego otoczenia, czy przeszłości, nie daj się im sparaliżować, zamienić w kamienny głaz.
Słuchaj wyłącznie swojego serca, tylko własną drogą podążaj w ciszy, nie oglądaj się za siebie. Miej pewność, że to cię nie zgubi. Nie tylko nie zginiesz, ale dotrzesz na górę, gdzie znajdują się twoje cuda. A może jeszcze kogoś z twoich braci uda ci się odczarować.
Comentários