top of page

Jak wulkan

Zaktualizowano: 21 lis

... mówi o sobie mój dzisiejszy gość, co wcale nie znaczy, że jest wybuchowa :)

"We mnie - jak wewnątrz wulkanu - cały czas coś buzuje, a jak są odpowiednie warunki, następuje erupcja i działam!"

Zapraszam na rozmowę z kobietą - wulkanem, która nie potrafi się nudzić, czyli


Iwoną Pastuszką - Vedral



Małgosia: Podać kawę czy herbatę?

Iwona: Dla mnie zdecydowanie kawa i zdecydowanie z mlekiem, a najlepiej z mleczną pianką. Mogłabym ją pić nieustannie, gdyby tylko nie miała żadnego wpływu na mnie... (nawet się rymuje ;) )


M: A do kawy?

I: Oj, trudno będzie wybrać między szarlotką, sernikiem, a tiramisu.

M: W takim razie biegnę po wszystkie trzy i szalejemy! A więc...


Stoliczku nakryj się


Spotykamy się tu na wirtualnej kawie z barwnymi postaciami. Ludźmi, którzy tworzą Coś z przypadkowych elementów lub wręcz z niczego. Za pomocą słów, pędzla, aparatu fotograficznego, nożyczek... Wachlarz narzędzi, podobnie jak ludzka wyobraźnia, jest nieograniczony. Podczas rozmowy nasz stolik zapełnia się myślami, inspiracjami, obrazami, sekretami, odkryciami. Zapraszam na małą ucztę dla duszy. Mamy wolne miejsce, przysiądź się.

M: Nasz spotkanie zaczynamy od ulicy Widokowej. To nie jest zwykła ulica, a to ze względu na jej niezwykłych mieszkańców. Kim oni są?

I: To bohaterowie mojej serii książeczek. Są nimi przesłodkie alpaki należące do fantastycznej pani Renatki.


Zagroda Alpaki z Widokowej w Radoniach, a ze mną Agost

M: Jakimi zwierzakami są alpaki?

I: To zwierzęta, które świetnie wyczuwają z kim mają do czynienia, z jakimi zamiarami i nastawieniem przychodzi się do nich. Uczą cierpliwości i pokory. I te ich wielkie oczy, którymi przenikają ludzkie wnętrze... A jednocześnie śmiesznie wystające dolne zęby potrafią rozbroić człowieka:)

Kiedy przyszłam do właścicielki alpak z drugą częścią serii, czyli „Legendami Agosta”, Agost podszedł do mnie i położył się tuż przy moich stopach. Widząc to pani Renatka powiedziała:

„Coś takiego, to niebywałe. Takie zachowanie u alpak to wyraz najwyższego poziomu zaufania.”

Patrzyła i wciąż niedowierzała, bo przecież nie odwiedzam moich bohaterów na tyle często by nawiązać aż takie relacje. Obie zgodnie uznałyśmy, że Agost po prostu wyczuł, że w tej części to on gra pierwsze skrzypce i zaznaczył to swoim zachowaniem :)


M: Alpaki stały się bohaterami nie tylko Twoich książeczek…

I: Tak, powstała również gra ALPAKI. W małym jutowym woreczku znajdują się karty, kości i pionki. Za ich pomocą można stworzyć swoje stado, a przy okazji poćwiczyć refleks, pamięć oraz umiejętności dodawania i odejmowania.

*pomysł, projekt i ilustracje do gry również autorstwa Iwony (przyp. M)



M: Z Widokowej przenosimy się do Dworku w Radoniach. Co to za miejsce, co się tam wydarzyło i jaki to ma związek z jedną z Twoich książek?

I: Dwór ma bardzo bogatą historię, którą dokładnie przestawia na kartach swojej książki pt „Historia Janeczki” pani Beata Korzeniowska – Matraszek, obecna właścicielka posiadłości. W mojej książce staram się przekazać historię dworu w taki sposób, aby była ciekawa i zrozumiała dla dzieci. Łączę w niej fikcję z prawdziwymi wydarzeniami. Moja książka skupia się na obecnych właścicielach, którzy wprowadzają się do zabytkowego, ale zniszczonego dworu w Radoniach i planują jego remont. Synowie właścicieli, z początku załamani perspektywą nudnych wakacji spędzonych na wsi, szybko odkrywają, że to lato może być znacznie bardziej ekscytujące, niż się spodziewali. Dzięki tajemniczemu przedmiotowi, który odnajdują, chłopcy przeobrażają się w małych detektywów, odkrywając fascynującą historię tego miejsca.

Wątki historyczne oraz uniwersalne przesłanie jakie ze sobą niesie, splatają się z fabułą przygodową, co sprawia, że książka nie tylko bawi, ale także edukuje. 


M: Czy to Ty odnajdujesz miejsca, które opisujesz w swoich książkach, czy one odnajdują Ciebie?

I: Ponoć nie ma w życiu przypadków, więc myślę, że odnajdujemy się nawzajem. Trudno to wytłumaczyć, ale czasem przejeżdżam koło jakiegoś miejsca, mijam je, ale mój wewnętrzny głos mówi, że powinnam się zatrzymać, wejść, zobaczyć. Moja intuicja rzadko mnie zawodzi :)


M: Jak powstaje książka?

I: Nie do końca potrafię zrozumieć i wytłumaczyć to, że w jednej chwili w mojej głowie pojawia się pomysł, który nie zawsze wydaje się możliwy do zrealizowania, a mimo to jakaś wewnętrzna energia, którą czuję, nie pozwala mi o nim zapomnieć. Wówczas zaczynam działać i okazuje się, że to „szaleństwo” urzeczywistnia się. Tak było z pomysłem na książkę o alpakach, tak było z pomysłem o przekazaniu historii Dworu w Radoniach w zrozumiały i ciekawy dla dzieci sposób. Tak jest również z książką, nad którą obecnie pracuję :)



M: W mijającym roku wzięłaś udział w kilku festiwalach i kiermaszach książki…

I: Takie wydarzenia są fantastyczną okazją do spotkania wielu ciekawych osób, zarówno czytelników jak i autorów. Czasem nawet krótkie rozmowy niosą ze sobą ogrom pozytywnej energii.

Za mną, Międzynarodowe Targi Fantastyki i Komiksów w Łodzi, Festiwal Permakultury w Grodzisku Mazowieckim, Festiwal Herlinga Grudzińskiego w Kielcach, Festiwal Autorów Niezależnych w Płocku, ale także spotkania w bibliotekach i szkołach. Przede mną Kiermasz Świąteczny w Grodzisku Mazowieckim i Świąteczne Czytanie Bajek w Łodzi.

Nie jeżdżę zbyt często na tego typu wydarzenia ze względu na chęć spędzania weekendów z bliskimi. Jednak nie mogę sobie zupełnie odmówić uczestniczenia w takich imprezach, bo z każdej z nich przywożę cenne doświadczenia, nowe znajomości, miłe wspomnienia i inspiracje.



M: Sama ilustrujesz swoje książki, ale tworzysz również ilustracje do książek innych autorów. Co trudniejsze?

I: Mam nieodparte wrażenie, że to zależy czy autor daje mi wolną rękę lub czy przedstawia swoje oczekiwania w sposób jasny i precyzyjny. Kiedy czytam tekst przysłany od innego autora, od razu skupiam się na tym, jak przedstawić go graficznie. Automatycznie wizualizuję i przetwarzam w głowie tekst na obrazy. Można powiedzieć, że pierwsze wrażenie mocno pobudza moją wyobraźnię. Pisząc swoją książkę najpierw skupiam się na tekście. Przechodząc do ilustracji tekst znam już doskonale. Z drugiej jednak strony to ja decyduję, jak mają wyglądać ilustracje do mojej książki i nikt i nic mnie nie ogranicza. Najtrudniej bywa, gdy zlecający ilustrację, mówiąc w ogromnym skrócie, nie potrafi dokładnie określić czego oczekuje, a z każdej propozycji jest niezadowolony. Nie da się czytać w myślach innych, chociaż są znane przypadki i sama tego kilkukrotnie doświadczyłam, że współpraca właśnie tak się układa, jakbym czytała w myślach autora.


M: Stworzyłaś wiele pięknych okładek do audiobooków Na Stronie Bajki. Czy któraś z bajek przypadła Ci szczególnie do serca?

I: Muszę powiedzieć, że tworzenie ich sprawiło mi wiele radości. Co do bajek, to nie potrafię wybrać, każda z nich ma w sobie coś urzekającego i magicznego.


M: Czy zawsze lubiłaś rysować?

I: O tak, od dziecka. Mam wrażenie, że urodziłam się z ołówkiem w ręku.


M: Jak uczyłaś się ilustracji?

I: Powiem nieskromnie: talent i praktyka. Zresztą wielokrotnie słyszałam, że mam talent i fach w ręku.


M: Jakie techniki stosujesz? Czy masz swoją ulubioną?

I: Tablet graficzny daje wiele możliwości. Najbardziej jednak lubię teksturę zwykłej kredki ołówkowej lub gwasz.


M: Ulubiony ilustrator...

I: Elżbieta Śmietanka-Combik


M: Co jeszcze – poza pisaniem i rysowaniem – Cię kręci?

I: Podróże. Wcześniej fascynowały mnie wielkie miasta, zabytki, teraz najchętniej przebywałabym w miejscach, gdzie natura tworzy niezwykłe, malownicze krajobrazy. Gdzie nie ma zbyt wielu ludzi, a jeśli są, to tacy, którzy szanują naturę i pozwalają innym cieszyć się ciszą, śpiewem ptaków, szumem strumyka czy wiatru.


M: Recepta na szczęśliwe życie...

I: Nie ma jednej recepty na szczęśliwe życie. Każdy z nas jest inny i czego innego potrzebuje do szczęścia. Ja zdecydowanie potrzebuję: zdrowia, dobrych ludzi wokół, słońca, kawy, wyzwań (ale takich, które ja sobie stawiam) i tego, abym każdego dnia mogła „spojrzeć sobie w twarz”.

Choć jeśli miałabym dać taką uniwersalną receptę to brzmiałaby tak:

„Przestań się bać.” Nie mylić z brakiem rozsądku czy brawurą.


M: Bardzo dziękuję za to spotkanie „przy kawie” i rozmowę. Na zakończenie jeszcze powiedz gdzie można Cię znaleźć? Gdzie można kupić Twoje książki i gry?





A oto co Iwona poleca w swojej karcie dań. Dla duszy oczywiście :)





Można się częstować:)


Jeśli masz jakieś pytania albo chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami, pisz śmiało w komentarzu. Przy stoliczku jest miejsce.



Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page