top of page

Śpiąca królewna, śpiący królewicz


śpiąca królewna na wytwornym łożu, w pałacowej komnacie. Wokół śpiąca świta: służki i straże.

Bajki o śpiącej królewnie nie trzeba nikomu przypominać. Jednak niedawno natknęłam się na grecką baśń o śpiącym królewiczu i bardzo mnie to ucieszyło, bo kwestia dotyczy nas wszystkich, bez względu na płeć.


W greckiej wersji, śpiącego wraz z całą swoją świtą królewicza, odnajduje młoda szlachecka córka, jedynaczka. Śpiący książę w ręce trzyma list, w którym prosi, aby ten, kto go odnajdzie czuwał przy nim przez trzy miesiące, trzy tygodnie, trzy dni i trzy godziny. Ogarnięta litością dziewczyna podejmuje wyzwanie. I choć po drodze historia się mocno gmatwa, prowadzi do przebudzenia i szczęśliwego zakończenia.


W powszechnie znanej wersji, śpiącą budzi pocałunek, w greckiej czar ze śpiącego zdejmuje czyjeś oddanie i wytrwałość. Istnieje jeszcze jedna wersja, tradycyjna, przekazywana ustnie przez pokolenia, o której opowiada Clarissa P. Estes (Biegnąca z wilkami). Nie ma w niej ani listów, ani pocałunkow, ani żadnych osób postronnych. Po prostu mija sto lat i księżniczka budzi się sama. Wyrok dobiega końca.


Przychodząc na świat dziecko nie potrafi jeszcze chodzić ani mówić, a jednak właśnie wtedy, na samym początku, najpełniej jest sobą. Czystą postacią samego siebie, pozbawioną filtrów, cudzych poglądów, narzuconych norm i form, przyjętych ról i masek. Dziecko jest w zgodzie ze sobą i świat odbiera takim, jaki jest. Potem następują lata socjalizacji. W ciągu tych kilkunastu i więcej lat, słyszy dobiegające zewsząd głosy, mówiące co mu wolno, a czego nie, do czego nie ma prawa, a co musi, jak ma się zachowywać, a jak nie powinno.


Płynące z zewnątrz głosy stają się z czasem coraz głośniejsze i coraz bardziej natarczywe. Coraz bardziej jesteśmy przyzwyczajeni do ich słuchania i akceptowania. Tak zewnętrzny świat zaczyna nam dyktować co jest dobre, a co złe, jakie mamy decyzje podejmować i co robić z własnym życiem. Przestajemy słuchać swojego wewnętrznego głosu, zostaje zepchnięty do ciemnej komnaty gdzieś na najwyższym piętrze pałacu, gdzie nie mamy czasu zaglądać.


Psychika zasypia. Centrum osobowości zasypia. Rdzeń duszy zasypia.

Ale nie umiera.


Któregoś dnia przypominamy sobie o ciemnej komnacie, zapalamy w niej światło i budzimy to, co w nas najważniejsze, najprawdziwsze. Wyrok mija. Zaczynamy żyć. Jak dziecko, ale tym razem z pełną i dojrzałą świadomością.



Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Commentaires


bottom of page