top of page

Pewnego roku zła Królowa Śniegu postanowiła, że nie pozwoli nadejść wiośnie i zima będzie jedyną porą roku na świecie. Schowała słońce za ciemnymi chmurami, a całą ziemię przykryła śniegiem.Tak więc w pewnej wiosce, za górami śnieg padał i padał całą noc, aż sięgnął po same dachy domów. Rankiem, uwięzieni w swoich domach mieszkańcy, zaczęli kopać w śniegu tunele, spotykać i naradzać, co dalej robić. Wreszcie wspólnie zdecydowali, że najlepiej by było, gdyby ktoś udał się do dobrego czarodzieja, Dziadka Mroza i jego poprosił o pomoc.Niestety nikt nie chciał podjąć tego niebezpiecznego wyzwania. Mróz mieszkał w swoim pałacu na najwyższym ze szczytów górskich.- Ja bym poszedł - odezwał się wreszcie pewien staruszek - ale jestem już za stary. Obawiam się, że nie udałoby mi się dotrzeć tam na czas. Gdybym tylko był 20 lat młodszy...
- Ja pójdę - odezwała się wreszcie jego podopieczna, sierota, która do tej pory tylko przysłuchiwała się naradom z odległego końca pokoju.
Natychmiast rozległy się głosy sprzeciwu:
- Nie, tylko nie ty. Jesteś zbyt młoda i zdecydowanie za słaba.
- Poza tym nie masz ciepłego płaszcza!
- Ani czapki i szala!
- Nie masz nawet wełnianych rękawic!
- Nie szkodzi - odpowiedziała zdecydowanie dziewczynka - mam silne zdrowe nogi, jestem zwinna i szybka jak górska kozica i wcale nie boję się zimna.
- A co jeśli zamarzniesz?! Tam, w wysokich górach nie ma się gdzie schować przed mrozem.
- Nie potrzebuję chować się przed mrozem, skoro serce rozgrzewa mnie rozgrzewa od środka - odpowiedziała dziewczynka bez namysłu.
Na te słowa dziadek uśmiechnął i rzekł:
- Idź więc, moje dziecko. Ufam, że dasz sobie radę.
Inne dzieci natychmiast pobiegły po swoje najcieplejsze ubrania.- Weź mój płaszcz - zaoferował ktoś.- Moje rękawice są ciepłe, włóż je proszę - odezwał się ktoś inny.- Weź moją czapkę!- I mój szalik!Wkrótce dziewczynka była gotowa do drogi. Pożegnała się ze wszystkimi, pomachała dzieciom i raźnym krokiem ruszyła w kierunku śnieżnej góry.Długo szła przed siebie, coraz dalej i wyżej, nawet nie myśląc o odpoczynku. Wkrótce jej oczom ukazała się lodowa pokrywa najwyższego ze szczytów górskich.


Nagle zimowe zawieruchy obudziły się ze snu, a kiedy zobaczyły niewielką postać na śniegu, wpadły w złość.
- Kto śmie wdzierać się na naszą ziemię?
- Już my jej pokażemy!
- Damy jej taką nauczkę, że aż zapomni, dokąd idzie!
I wiatry zaczęły dąć ze wszystkich sił. Wiały i wirowały, dmuchały i dęły.
Ale dziewczynka tylko mocniej otuliła się swoim płaszczem i szła nieprzerwanie do przodu.
Wreszcie zawieruchy wyczerpały się i zaczęły jedna po drugiej padać na ziemię bez tchu.
- Ależ silna dziewczyna! Żaden człowiek nas nigdy wcześniej nie pokonał, a ona nawet się nie zmęczyła. Cóż, same nie dałyśmy rady, poprośmy więc o pomoc naszą siostrę zamieć.
I tak też uczyniły.
Usłyszawszy co się stało, zamieć rozzłościła się nie na żarty i ze zdwojoną siłą rzuciła się w jej kierunku.
Tym razem była to długa i nierówna walka. Wiatr dusił dziewczynkę, a śnieg wciskał się w oczy, ale ona o dziwo nie odczuwała ani strachu, ani zmęczenia. Czapkę mocno nacisnęła na uszy, szczelnie owinęła się szalem i szła przed siebie miarowym krokiem.
Zamieć upadła na ziemię, ciężko dysząc.
- Wielka szszszkoda. Nie uda nam ssssię jej zatrzymać. Zawołajmy na pomoc naszszszsą matkę.

Królowa Śniegu przybyła natychmiast:
- Ani słowa, wszystko widziałam. Posłuchajcie uważnie, co wam powiem. Jeżeli nie można kogoś pokonać siłą, należy spróbować czegoś odwrotnego!
- Co masz na myśli Matko? Może mamy ją pocałować? - zapytała zawierucha z ironią.
- Nic podobnego - odpowiedziała Wiedźma - wystarczy łagodność i odrobina uprzejmości, a dziewczyna nie będzie nawet podejrzewać żadnych złych zamiarów. Patrzcie....

Dziewczynce ukazała się postać pięknej młodej kobiety o długich białych włosach, w lśniąco białej sukni i lodowym diademie.
"Czy ja śnię, czy to jakiś cud? Ta piękna pani ma twarz mojej matki i śpiewa jej głosem przepiękną kołysankę. Znam tę melodię - pomyślała dziewczynka.
"Oh, mogłabym tego głosu słuchać bez końca! Usiądę sobie tu na chwilkę...nic się przecież nie stanie... jestem już tak blisko Pałacu... i tak na pewno zdążę..."
Dziewczynka usiadła i zamknęła oczy. A wtedy Wiedźma uśmiechnęła się zadowolona:
- Śpij dziewczynko, obyś się już nie obudziła - wyszeptała i zniknęła.
Dziewczynka zasnęła i spała z uśmiechem na ustach. A czas płynął i płynął. Z upływem czasu jej różowe policzki najpierw mocno poczerwieniały, potem zsiniały, wreszcie zaczęły przypominać blady wosk... Dziewczynka powoli zamarzała... Tak jak ją ostrzegano.
Nagle nieopodal coś się poruszyło, coś pisnęło i spod śniegu wychyliła się nieduża główka. Była to mała biała myszka, która czarnymi oczkami zaczęła przypatrywać się uważnie siedzącej na wzgórzu postaci.
- Oho, ktoś tu ma kłopoty! - pisnęła myszka i zagwizdała. Zaraz całe mnóstwo małych główek wychyliło się spod śniegu. Podbiegły do dziewczynki i zaczęły masować jej zmarznięte dłonie i stopy. Jednak myszki były zbyt małe i ich wysiłki okazały się daremne, zagwizdały więc na pomoc.
Wówczas spod śniegu wyskoczyła gromada królików, a spośród ośnieżonych sosen, cała masa wiewiórek. Zwierzęta ogrzały dziewczynkę własnym ciepłem. Już po chwili jej policzki znów się zaróżowiły. Wkrótce otworzyła też oczy...

Zwierzęta były bardzo ciekawe, co taka małe dziecko robi samo w wysokich górach na mrozie. Dziewczynka opowiedziała im o zawieruchach i zamieciach, o pięknej pani i cudownej kołysance, wreszcie o domach w jej wiosce przykrytych śniegiem po same dachy i zadaniu, którego się podjęła.
Zwierzęta słuchały bardzo uważnie, po czym zgodnie orzekły:
- Idziemy z tobą! My także nie możemy już znieść tej niekończącej się zimy.

Tak znaleźli się pod samymi bramami Lodowego Pałacu.STUK...PUK... STUK...PUK...Nikt nie otwierał...- Co też mogło się stać z Dziadkiem Mrozem? - zastanawiali się wszyscy.Okazało się, że drzwi wcale nie były zamknięte na klucz, więc postanowiono wejść do środka.Lśniący lodowy korytarz prowadził do kryształowej komnaty. A tam, na wspaniale rzeźbionym lodowym tronie, odziany w wytworne szaty, siedział Dziadek Mróz pogrążony w głębokim śnie.
Natychmiast dwie wiewiórki wskoczyły mu na kolana i zaczęły łaskotać po twarzy puszystymi ogonkami...AAAAPSIK!!!Potężne kichnięcie zmroziło wszystkich, a Dziadek Mróz otworzył swoje wielkie niebieskie oczy i zapytał:- A co wy tu wszyscy robicie?Dziewczynka opowiedziała mu o wszystkim.- Zdaje się, że Królowa Śniegu chciała nas wszystkich przechytrzyć i rozgościć się na ziemi na zawsze!.. Nie zamierzam jej na to pozwolić...Dziękuję, żeście mnie obudzili! Teraz pora przywrócić naturalny porządek i oddać każdemu to, na co zasługuje.

Mróz zadął w swój srebrny gwizdek i natychmiast zjawili się w kryształowej komnacie jego wierni poddani. Rozkazał im odszukać Królową Śniegu, przyprowadzić do pałacu i zamknąć na klucz w piwnicy, do następnego roku. Rozkazał im również przegonić ciemne chmury z nieba, żeby słońce mogło nareszcie roztopić uporczywy śnieg.

Droga powrotna była znacznie łatwiejsza i przyjemniejsza. Słońce przyjemnie ogrzewało policzki i dłonie. Ani śladu po zawiejach i zamieciach, za to ciepły lekki wietrzyk tańczył we włosach dziewczynki. Nie potrzebowała już ani płaszcza, ani czapki i rękawic.W wiosce powitano dziewczynkę z radością i wręczono bukiet przebiśniegów.... a wiosna przysłuchiwała się piosenkom i wierszykom, które dzieci przygotowały specjalnie dla niej.
bottom of page